ROZDZIAŁ DO POPRAWY
Siedziałam właśnie z tyłu czarnego Jeep’a obok Niny. Nie wiem jak wam, ale mi się wydaję, że jest to ten sam samochód, który mijał mnie nie dawno, w pobliżu mojego domu. Ale nie ważne, to zapewne zbieg okoliczności. Zapomniałam dodać, że obok kierowcy siedział nie, kto inny, jak mój motocyklista, a ściślej Daniel, bo jak się dowiedziałam, tak właśnie miał na imię. A ich wujek, hm... Powiem jedynie, że ich rodzina miała naprawdę świetne geny, każdy z nich jest na swój sposób po prostu piękny!
Po
dojechaniu na miejsce moim oczom ukazała się śliczna chatka z bali. Dom z
zewnątrz wcale nie wskazywał na to, co zobaczę w środku. Gdy weszłam do środka,
moim oczom ukazały się śliczne podświetlane schody, nawet nie miałam pojęcia,
że takie mogłabym kiedykolwiek zobaczyć. A tu proszę!
– Chodź za
mną – powiedziała Nina i ruszyłam na piętro. Cały czas miałam na uwadze, że
Daniel nie spuszczał ze mnie wzroku. Hm... był troszkę dziwny.
Pokój
Niny zajmował dosłownie połowę piętra, był naprawdę duży. Można było znaleźć tu
dosłownie wszystko, od własnej łazienki, po ogromną garderobę. Jedyne, czego tu
nie było to balkonu, który u siebie uwielbiałam.
– No nie –
powiedziała wchodząc do pokoju z telefonem w dłoni - będziemy musiały czekać jakieś pół godziny!
– Na co? –
Nie bardzo wiedziałam o czym mówi.
– No jak
to, na co? Na kosmetyczkę głuptasie! – Zaśmiała się i weszła do garderoby. –
Chodź no tutaj, musimy przebrać się w jakieś szlafroczki.
Weszłam
nie pewnie za nią, a moim oczom ukazał się istny raj dla dziewczyny. W jej
garderobie było po prostu wszystko! I to nie jakieś zwykłe rzeczy, wszystko od
znanych na całym świecie projektantów!
– Podoba
ci się? Możesz sobie wziąć, już mi się znudziła i raczej nie będę tego zakładać
– powiedziała spoglądając na mnie z pod masy puchowych szlafroków.
Sukienka
była przepiękna, błyszcząca z kilku warstwowym dołem, w różnych odcieniach beżu
i granatu.
– Ale ja
nie mogę jej przyjąć... – Spojrzałam na metkę. – O Boże to Dior! Teraz jeszcze
bardziej nie mogę jej przyjąć!
– Możesz i
to bez gadania, teraz jest twoja. Ciesz się!
– Nawet
nie mam gdzie jej założyć. – Pożaliłam się.
– Oj tam,
na pewno znajdzie się jakaś okazja, a teraz ją przymierz. Ja zaraz wracam! –
krzyknęła wychodząc z pokoju.
Byłam w
szoku, naprawdę. Takie rzeczy nie dzieją się zwykłym ludziom, no dobra biorąc
pod uwagę ostatnie tygodnie jednak się dzieją. Wcisnęłam się w ciuszek i
stanęłam oniemiała przed lustrem. Wow! Tylko
tyle przychodziło mi w tej chwili do głowy.
– No
popatrz, kto by się spodziewał, że z brzydkiego kaczątka pojawi się nam tak
piękne łabądko! – W drzwiach stał Daniel z
krzywym uśmiechem na ustach.
Ugh,
nienawidziłam tego typa! Jak nikt inny działał mi na nerwy.
– Niestety
nie mogę powiedzieć tego samego o tobie. – Odwzajemniłam jego głupi uśmieszek.
– O, jaka
zadziorna. Czy...
– Spadaj
stąd głupku! – Przerwała mu Nina. Coraz bardziej zaczynałam ją lubić.
– Też cię
bardzo kocham. – Po wypowiedzeniu tych słów wyszedł z pokoju.
–
Czasami jest nie do wytrzymania! – Spojrzała na mnie z iskierkami w oczach. - Jak
ślicznie wyglądasz Kopciuszku! Jeszcze odpowiednia fryzura, makijaż i będzie
idealnie! – powiedziała podekscytowana Nina.
– Dzięki,
tylko jak ja wrócę do domu z tą sukienką?
– Oj tym
się w ogóle nie przejmuj, to najmniejszy problem. Masz – podała mi mięciutki
kremowy szlafrok – włóż go i zaraz się „odnowimy”.
Po
dwóch godzinach przeróżnych maseczek, manicure, pedicure oraz nieziemskim
masażu (tak zamówiła nawet masażystów!), czułam się jak nowonarodzona! Naprawdę
tego mi było trzeba!
– O Boże!
Która godzina?! – Wybiegłam jak poparzona z garderoby, nakładając na siebie
jeszcze sweterek.
– Kwadrans
przed piątą. Stało się coś?
– Muszę
już lecieć. Tylko nadal nie wiem, jak z tą sukienką?
– No
chodź, Daniel cię odwiezie – mówiąc to ruszyła na dół.
Jeszcze
jego brakowało mi do szczęścia. Nie muszę wspominać, że był ucieszony tak samo
jak ja.
Nina
pożegnała mnie dwoma całusami w policzki, natomiast jej wujka od szkoły już nie
zobaczyłam. Gdy wyszłam przed dom, moim oczom ukazał się cudowny widok. Na
podjeździe stał czarny Ford Mustang! Kocham te samochody! To jest jedna wielka niesprawiedliwość,
że taki chłopak jeździ moim wymarzonym samochodem!
– O. Mój.
Boże! To rocznik 69? – zapytałam podekscytowana.
– Tak.
Skąd wiesz? – zapytał lekko zdziwiony Daniel.
– Jak to
skąd wiem, zadajesz strasznie głupie pytania! Jestem pasjonatką tych aut.
Brat Niny
spojrzał tylko na mnie i bez słowa wsiadł do samochodu. Tylko dlaczego on może
prowadzić? Przecież jeszcze nie ma prawka… Fakt, w Ameryce jeżdżą już od 16 roku
życia. Wciąż podekscytowana wsiadłam do tego cudeńka.
Droga
niestety zajęła nam tylko piętnaście minut. Byłam już mocno spóźniona, mam
nadzieję, że Dexter na mnie cierpliwie poczeka. Z lekkim ociąganiem opuściłam
samochód.
– Gdzie się
tak śpieszysz Księżniczko? – Spojrzałam zirytowana na Daniela, który wszedł za
mną do salonu. Nina kazała mu wnieść sukienkę prosto do domu, niestety nie
udało mi się go przekonać, że sama dam sobie radę.
– To chyba
nie twoja sprawa. Połóż ją tutaj. Dzięki.
Biegiem
ruszyłam do swojego pokoju, lekko się ogarnąć, gdy do mojej „świątyni” weszła
mama.
– Złapię
cię w ogóle dzisiaj. Odkąd poszłaś do szkoły, ciągle gdzieś wychodzisz. – Popatrzyła
na mnie zmęczonym wzrokiem. Ten cały salon piękności, przydałby się jej
bardziej niż mnie.
–
Przepraszam, ale jakoś tak wyszło, wszystko zwaliło się na dzisiejszy dzień,
obiecuję, że na kolacji już będę. A jak tata, dzwonił?
– Tak
dzwonił, ale wiesz jak to z nim, nigdy nie ma czasu. – Westchnęła, a ja
ujrzałam na jej twarzy pierwsze widoczne zmarszczki. Kiedy ona zaczęła się tak
szybko starzeć? – Właśnie, a z kim przyjechałaś? – Już miałam nadzieję, że tego
nie zauważy. Spojrzałam na nią lekko zmieszana.
– To nikt,
tylko brat koleżanki z klasy, pomógł mi wrócić do domu. – Zaczęłam żałować, że
nie wzięłam numeru od Dextera. – Przepraszam mamuś, ale jestem już spóźniona,
pogadamy wieczorem, okej? Idź się połóż i odpocznij, bo widzę jak bardzo jesteś
zmęczona. – Mówiąc to pocałowałam ją na pożegnanie i ruszyłam do drzwi wyjściowych.
Daniel
wciąż stał w salonie i oglądał moje zdjęcia rodzinne.
– Co ty
tutaj ciągle robisz?
– Hm, sam
nie wiem. – Podrapał się po karku i widocznie rozproszony, również udał się w
stronę wyjścia. – Na razie.
– Cześć. –
Koleś czasami jest naprawdę dziwny.
Po
upewnieniu się, że odjechał, biegiem ruszyłam na Starą Aleję. Na szczęście
zastałam Dextera obok kościoła, wokół wielu turystów.
– Hej! –
powiedziałam zziajana. - Przepraszam, że musiałeś tyle czekać! – krzyknęłam, a
on podskoczył przestraszony.
– Nie
musisz przepraszać i tak nie miałem nic innego do roboty. - Hm, także, co
robimy?
– No nie
wiem, co wolisz lody czy gofry? A może chcesz coś zjeść na ciepło? Czy wolisz
zupełnie co innego?
– Nic
dzisiaj nie jadłem, więc może kebab? Lubisz kebaby?
Uśmiechnęłam
się do niego.
– Pewnie,
że lubię, kto by ich nie lubił.
Ruszyliśmy
między chmarą turystów, do mojej, a także jak się okazało, również Dextera
ulubionej knajpki. Mieliśmy dużo szczęścia znajdując wolne miejsce na zewnątrz.
Po
zjedzeniu obfitego posiłku, usiedliśmy wygodnie obok fontanny. Dzięki chłodnemu
powietrzu i wodzie, miło się siedziało.
– Dlaczego
tak nagle się mną zainteresowałaś? – zapytał nagle Dexter, wyrywając mnie z
zamyślenia.
I
teraz ciekawe, co ja mam mu powiedzieć…
– A dlaczego
nie? Trzeba nawiązywać nowe znajomości. Sam mówiłeś, jakie masz problemy, więc
postanowiłam cię jakoś od tego wszystkiego oderwać. Nie pasuje ci moje
towarzystwo?
– Nie,
skądże. Tylko tak się zastanawiałem, jakoś od początku roku szkolnego nie udało
mi się znaleźć zbyt wielu kolegów – wyznał, a mi zrobiło się go jeszcze
bardziej żal.
– Oj nie
przejmuj się, już nie długo na pewno poznasz wielu ludzi. - Uśmiechnęłam się. –
Posłuchaj mam dla ciebie małą propozycję.
– Jaką?
– Sam
mówiłeś, że nie chcesz myśleć o całej tej sprawie. Może chciałbyś się jakoś
oderwać od tego wszystkiego?
– Pewnie!
Dlaczego nie. – Uśmiechnął się blado.
– Co byś
powiedział na siłownie, treningi co drugi dzień, chyba, że chciałbyś
codziennie. Chodzę tam ja, mój brat, znajomy. Jest naprawdę fajnie, może jak by
ci się spodobało przyjęliby cię do swojego klubu…
– Ciekawa
propozycja. – Zamyślił się. – A do jakiego klubu?
Zanim
odpowiedziałam, zastanowiłam się nad doborem odpowiednich słów.
– Jest to
klub ludzi mocno zaangażowanych w to, co robią. – Myślę, że Łowcy po dobrym
wyszkoleniu Dextera, zgodzą się przyjąć go do siebie.
–
Przemyślę to, ale powiem ci, że mógłbym się zgodzić. Przynajmniej poprawiłbym
swoją kondycję. – Po raz pierwszy odkąd go poznałam w tak krótkim czasie miałam
przyjemność zobaczyć jak się śmieje i mam nadzieję, że ten uśmiech zobaczę
jeszcze nie raz, a jego samego uchronię przed niebezpieczeństwem na które
mógłby się narazić.
~ *** ~
Co sądzicie o takiej Ninie?
A tak Ci to trochę przyznam, że się pogubiłam. Dawno tutaj niczego nie publikowałaś, a mi ta historia całkiem z głowy wyleciała. No cóż... trudno.
OdpowiedzUsuńOgólnie ta notka jakaś taka chaotyczna, zupełnie, jakbyś pisała ją dlatego, że musisz. A nie musisz! Powinnaś ją dobrze zaplanować, prawda?
Ogólnie rozwinęłabym spotkanie z Dexterem, bo tak jakoś niemrawe. I czy nasza bohaterka dobrze robi, że zaprasza go do tamtego klubu?
Hm, a co do Daniela i jego siostry... nie lubię ich XDD. Dobra, czekam na jedenastkę, a przy okazji idę odwiedzić Twojego nowego bloga!
Pozdrawiam,
summon'
Ech, nie podoba mi się ten rozdział i mam świadomość, że jest dziwny, dlatego raczej zamiast 11, pojawi się nowa wersja 10 :)
UsuńPozdrawiam,
Lexie Shade
Gratuluję ! Zostałaś nominowana do Liebster-Award
OdpowiedzUsuńhttp://zaspiewaj-mi-tak-bardzo-tego-pragne.blogspot.com/p/liebster-award.html
Dlaczego kasujesz blogi, hmm??
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog Adwrd przez http://zaufac-aniolowi-czy-jego-lzy.blogspot.com. Ps. Świetnie piszesz !!!!
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Szczegóły tutaj: http://miloscktoraniepowinnaistniec.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuń